Wczorajsza
wichura niemalże przemieściła naszą 150-cio kilową trampolinę.
Zatrzymała ją siatka. W efekcie mąż dziś wieczorem poszedł rozebrać
sprzęt, tym bardziej, że na jutro zapowiadają kolejną wichurę. Wrócił.
Siatka zdjęta a ten stoi przed lustrem, stoi i stoi.
Patrz - mówi. Patrzę. Dwie górne jedynki ukruszone.
Ja: matko kochana, wiem że mocne węzły zrobiłam ale nie musiałeś zębami
B: węzły rozplątywałem rękami, w zębach to ja tylko latarkę trzymałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz